Warning: file_get_contents(http://hydra17.nazwa.pl/linker/paczki/kwiaciarnia.stargard.pl.txt): failed to open stream: HTTP request failed! HTTP/1.1 404 Not Found in /home/hydra9/ftp/kwiaciarnia.stargard.pl/paka.php on line 5
– Dobrze to sobie wykombinował.

– Dobrze to sobie wykombinował.

  • Amanda

– Dobrze to sobie wykombinował.

28 February 2021 by Amanda

– Owszem. Mamy tonę odcisków palców z jego mieszkania, ale przepuszczenie ich przez katalog trochę potrwa. Nadal nazywamy go Mannem, chociaż wygląda na to, że prawdziwy Mann uczy w jakiejś zabitej dziurze na Alasce i nie ma pojęcia, że ktoś się pod niego podszywa. Kiedy wróci do cywilizacji, czeka go mała niespodzianka. – Mann ciągle jest w okolicy – oświadczył Quincy. – Byłby idiotą, gdyby został. Wszędzie roi się od policji. – Jest uzależniony od adrenaliny. Zaszedł zbyt daleko. Będzie chciał doprowadzić sprawy do samego końca. – Jak myślisz, co on knuje? – Nie jestem już pewien. Na początku chyba planował rutynowe przedstawienie. Znalazł zagubionego dzieciaka. Wyszukał człowieka, pod którego mógł się podszyć. Wszystko spokojnie, z rozmysłem. Ten szaleniec dokonał trzech skomplikowanych zbrodni w przeciągu dziesięciu lat. Nie spieszy się. Jest ostrożny. Pomyśl, o czym mówiliśmy wcześniej: zawsze ma plan awaryjny. Nawet jeśli sforsujemy pierwszy mur, trafimy na kolejną przeszkodę. – Pewnie za dobrze mu szło – ciągnął dalej Quincy. – Dwie zbrodnie i nikt nawet nie podejrzewa prawdy. A gdzie emocję? Gdzie niebezpieczeństwo? Więc tym razem zaryzykował bardziej. Pozostał na miejscu po strzelaninie. Dał nam więcej wskazówek, ale ja, głupi, ich nie zauważyłem. Te jego uwagi o cechach dobrego ojca. Oczywiście nawiązywał do własnych problemów z ojcem. Potem rozmowa po pogrzebie. Powiedział, że jego zdaniem Danny nie mógł strzelać, bo jest za inteligentny, za pomysłowy, żeby uciekać się do przemocy fizycznej. Mówił o sobie. No i dochodzimy do sprawy Rainie. Podrzucił jej strzelbę, z której, jak sądzi większość miejscowych, osobiście zabiła własną matkę. To musiało go zafascynować. Oto kobieta, która zrobiła to, o czym on fantazjował każdego dnia swego dzieciństwa. Pewnie Rainie była dla niego bohaterką. – I chciał, żeby uciekła z nim? Została jego partnerką? – zapytał z niedowierzaniem Sanders. Quincy pokręcił głową. – Nie. Myślę, że popełnił ten sam błąd, co większość mieszkańców Bakersville. Rainie nie zastrzeliła matki. Głęboko go tym rozczarowała... Sanders dopowiedział sobie resztę. – A jeśli jest rozczarowany... – Jeśli szybko ich nie znajdziemy – powiedział cicho Quincy – wątpię, czy Rainie przeżyje tę noc. Z lasu doleciał nagle czyjś krzyk. – Tutaj, tutaj! – wołał technik. – Mam coś! Puścili się biegiem. Na ziemi leżał skrawek białej bawełny, jakby oddarty z podkoszulka. – Więc tędy uciekł – oznajmił triumfalnie Sanders. – Szybko, niech ktoś sprowadzi psy. – Obsadzić okoliczne drogi – zarządził natychmiast Quincy. – Wszystkie, łącznie z wiejskimi. Pieszo nie zajdą przecież daleko. Abe zaczął gorączkowo telefonować, a potem zapuścili się w zarośla, desperacko szukając tropu. Desperacko szukając Rainie. – Cholera! – zaklął Richard Mann po raz piąty w ciągu mniej więcej tylu minut. Zatrzymał się, ocierając z czoła obfity pot, i rzucił Rainie spojrzenie, w którym narastała irytacja. Policjantka udawała, że nie zauważa jego nienawiści. Ostrożnie osunęła się na ziemię, co nie jest najłatwiejsze przy związanych z tyłu rękach. Bolała ją głowa. Szybko odzyskała świadomość, ale nie był to powód do radości. Szczęka pulsowała jej z bólu od uderzenia kolbą. Rainie podejrzewała złamanie. Oko spuchło i nie mogła go otworzyć. Bała się, że oczodół został poważnie uszkodzony. Zaczynała widzieć podwójnie, a ból stawał się coraz ostrzejszy. Może to krwotok? Skrzep? Ewentualności było nieskończenie wiele. Ale też z pewnego drobiazgu mogła się w duchu cieszyć. Kiedy Richard Mann zamierzył się na nią kolbą, strzeliła na oślep i trafiła go w prawy pośladek. Zignorował draśnięcie, lecz po krótkiej wspinaczce stromym zboczem, zaczął oszczędzać prawą nogę. Nie szedł już miarowym krokiem i poczerwieniał na twarzy. Częściej robili teraz przerwy i zatrzymywali

Posted in: Bez kategorii Tagged: jamnik youtube, giertych żona, marek kruszwil,

Najczęściej czytane:

™ na uÅ‚amek sekundy. RozpoznaÅ‚ jÄ…, ale nie daÅ‚ żadnego znaku. Pierwsza odwróciÅ‚a od niego wzrok. Za kilka dni i tak majÄ… siÄ™ spotkać w muzeum. Tymczasem ceremonia trwaÅ‚a dalej. Gdy przemówienia dobiegÅ‚y koÅ„ca, kapitan zaprosiÅ‚ goÅ›ci na okrÄ™t. Na czele grupy najwyższych oficerów kroczyÅ‚ Edward i przyjmowaÅ‚ saluty marynarzy. ...

Bella w towarzystwie żony admirała szła kilka kroków za nim. Co pewien czas zatrzymywał się, by zapytać o coś lub porozmawiać z członkami załogi. Bella spostrzegła, że zainteresowanie nie wynikało ze zdawkowej uprzejmość władcy. Kiedy marynarze odpowiadali, Edward słuchał ich z autentyczną uwagą. Widać było, że ludzie poważają go i szanują. A nawet kochają tą specyficzną miłością, jaką żołnierze darzą dobrego dowódcę. Edward dość szybko przemierzał wyszorowane do czysta pokłady. Musiał zadać pewne pytania i pochwalić ludzi, ale nie chciał przedłużać wizytacji. Zdawał sobie sprawę, że w kajutach od dawna czekają spakowane marynarskie worki. Gdy tylko było to możliwe, wymienił pożegnalny uścisk dłoni z kapitanem i energicznie opuścił okręt. Protokół wymagał, by książę został odprowadzony do siedziby dowództwa i pożegnany z należnymi honorami. Właśnie tam Bella zauważyła u Edwarda pierwsze oznaki zniecierpliwienia. Nadal był uśmiechnięty i uprzejmy, nadal ściskał i całował dłonie, ale coraz częściej zerkał ukradkiem w stronę wyjścia. Dopiero kiedy wsiedli do samochodu, pozwolił sobie na głębokie w westchnienie ulgi i ciche przekleństwo. ... [Read more...]

Ä™ trochÄ™ ...

spóźnił, no ale mówi się trudno. Zawsze był tam wcześniej, żeby zorientować się, kto tego dnia przyszedł i kto jest wart jego uwagi. Gdy przechodził koło starej kamienicy, usłyszał dziwne odgłosy dochodzące z ... [Read more...]

- Wręcz przeciwnie, Wasza Wysokość. Spotkaliśmy się.

- Jest pani pewna? - Jak najbardziej. Pan tego nie pamięta, ale kilka lat temu książę Walii wydawał bal dobroczynny. Właśnie na nim królowa matka przedstawiła panu mnie i moją kuzynkę, lady Sarę. O ile sobie przypominam, pan i ona zostaliście potem bliskimi... przyjaciółmi. - Sara? - Cofnął się myślą do wspomnianego balu i natychmiast wszystko sobie przypomniał. Jego pamięć, z reguły dobra, w sprawach kobiet była bezbłędna. - Oczywiście, pamiętam panią - powiedział, choć trochę mijał się z prawdą. W jego wspomnieniach Isabella była niewyraźną zjawą ginącą w cieniu pięknej i efektownej kuzynki. - Jak się miewa lady Sara? ... [Read more...]

Polecamy rowniez:


1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 NastÄ™pne »

Copyright © 2020 kwiaciarnia.stargard.pl

WordPress Theme by ThemeTaste