- Jakoś nic się nie dzieje - powiedziała Imogen w następny czwartek
wieczorem. - Jeszcze nie - odparła Flic. - Albo my o tym nie wiemy. Ale zauważ, że zamyka na klucz swój gabinet. - Gabinet tatusia - sprostowała automatycznie Imogen. - I wygląda na strasznie zdołowanego. Więc może jednak coś się ruszyło. - E tam, nawet policja nie przyszła. - Na razie. Chociaż to za drobna sprawa, żeby mieli się nią zajmować. - Po prostu chcę, żeby wreszcie coś się stało - marudziła Imogen. - Dlatego zaraz przejdziemy do następnego punktu. - Flic uśmiechnęła się złośliwie. - To sprawa dla ciebie. Nie pójdzie ci tak łatwo, bo naprawdę wszystko będzie na twojej głowie, ale jeśli wykonasz wszystko prawidłowo, to nie ma siły, żebyśmy się go nie pozbyły. Imogen była zaintrygowana, choć nieco zaniepokojona. - Co, u diabła, mam zrobić? 229 - A co najbardziej lubisz poza paleniem papierosów? - Seks? - Brawo. - Nie zrobię tego - oświadczyła Imogen, wysłuchawszy planu siostry. - Będziesz wspaniała. - To obrzydliwe. - Ale w słusznej sprawie. I właściwie nic wielkiego się nie stanie. - Skoro tak ci się to podoba, zrób to sama. - Ze mną to nie wyjdzie. - Dlaczego? Bo bardziej niż ty lubię chłopaków? - Dlatego, że mam skończone siedemnaście lat, czyli przekroczyłam ustawowy wiek. To musisz być ty, bo Chloe naprawdę by nie mogła, zresztą chyba nie chciałabyś jej w to pakować? - Nienawidzę tego. - Czego nienawidzisz bardziej? - prowokowała ją Flic. - Pomysłu czy Matthew? - Raczej jego... - Imogen pokręciła głową. - Zdecydowanie jego. - I chcesz mieć go już z głowy czy nie? - Wiesz, że tak. - Więc zrobisz dokładnie to, co ci powiem. Jasne? - Naprawdę muszę, Flic? - Naprawdę. - Kiedy? - Jutro. 40. W piątek przyjechała na obiad Sylwia. Przytaszczyła całą torbę nowych powieści i ciastka od Maisona Blanca. Widząc teściową w tak zaraźliwie optymistycznym nastroju, Matthew z jednej strony się ucieszył (ze względu na jej wyraźnie lepsze samopoczucie), z drugiej - zmartwił, gdyż znaczyło to. że niebawem będzie musiał opowiedzieć jej o ostatnich wydarzeniach. Ale jeszcze nie dziś. Wieczór upłynął w takiej samej miłej atmosferze. Izabela upiekła