się jakoś zobowiązana. Nie oponowałam, kiedy
zorganizowałaś kursy. Potrzebne ci były pieniądze. I nie bardzo protestowałam, kiedy powiedziałaś, że chcesz się zatrudnić jako opiekunka do dzieci, bo wtedy będziesz mogła wynająć dom ciotki Hattie. Ale to już za dużo! Zamęczysz się. Wszystko ma swoje granice. Małinda próbowała się wyrwać, ale Cecile zaciągnęła ją przed lustro. - Przyjrzyj się sobie. Dokładnie. Jesteś chuda jak patyk. Oczy masz czerwone, bo za mało sypiasz, i gdyby nie makijaż, widać by było czarne obwódki jak u szopa pracza. A teraz powiedz mi, skąd weźmiesz siłę i czas na jeszcze jedno zajęcie? Dotknięta uwagami przyjaciółki Malinda wpatrywała się w swoje odbicie. - To aż tak widoczne? Widząc cierpienie w oczach przyjaciółki, Cecile przytuliła ją mocno do siebie. - Tylko dla tych, którzy cię kochają. Więc czemu nie zadzwonisz do rodziców i nie poprosisz ich o pieniądze na spłacenie długów za leczenie ciotki Hattie? Na pewno ci dadzą. - Wiem. Ale chcę to zrobić dla ciotki. Ona tyle zrobiła dla mnie. Błagalnym wzrokiem prosiła przyjaciółkę o zrozumienie. - O tym można by dyskutować - odparła sucho Cecile. - Wiem, wiem. Dla ciebie ona zawsze będzie JEDNA DLA PIĘCIU 21 święta. A co z żoną tego faceta? Ona nie może uczyć swoich dzieci? - On jest wdowcem. Cecile zamilkła na chwilę, ale Malinda prawie słyszała, jak jej głowa pracuje. - A więc wdowiec. Bogaty, przystojny, bez żony... Może te prywatne lekcje to nie taki głupi pomysł. ROZDZIAŁ DRUGI Widok domu Jacka Brannana wstrząsnął Malindą. Tak bardzo, że jeszcze raz sprawdziła adres. Zgadza się. Numer na mosiężnej tabliczce przytwierdzonej do ceglanej skrzynki na listy był ten sam co na wizytówce. Ze wstydem przyznała, że spodziewała się mniej prestiżowej lokalizacji. Skarciwszy się w duchu, przyglądała się domowi. Przychodziło jej do głowy tylko jedno słowo. Doskonały. Położony z dala od ulicy i częściowo zasłonięty ogromnymi sosnami, zbudowany z naturalnego kamienia, stwarzał iście bajeczną scenerię. - W porządku, ciociu Hattie. Miałaś rację. Nie należy sądzić po pozorach - powiedziała sama do siebie Malinda. Rozmiar i lokalizacja domu były dowodem, że Jack Brannan jest człowiekiem sukcesu. To nieładnie się gapić. Malinda aż podskoczyła. Ciociu, pomyślała, naprawdę jesteś niemożliwa.