wyjsc, chwyciła za gałke. - Dowiedz sie tylko, czy moge sie z
nia zobaczyc, dobrze? - I dodała po chwili wahania: - Miło było sie z toba spotkac, Nick. Naprawde. - Zagryzła wargi, jakby w obawie, ¿e zaraz wyrwie jej sie cos, co nie powinno, i dotkneła dłonia jego policzka. – Uwa¿aj na siebie - rzuciła i wyszła, zostawiajac po sobie zapach perfum. Nick dokonczył piwo jednym haustem, zgniótł puszke i wyrzucił ja do kosza, cały czas zastanawiajac sie, o co tak naprawde chodziło Cherise. Nie, nie kupi tej bajeczki o siedzeniu przy łó¿ku Marli i czytaniu jej na głos Biblii. Mowy nie ma. Wyciagnał z kieszeni portfel i znalazł w nim sfatygowana wizytówke, jedna z tych, których u¿ywał w czasie, gdy odgrywał Pana Boga w wiekszych i mniejszych korporacjach. Odwrócił ja i przeczytał kilka numerów naskrobanych niestarannie na odwrocie. Miał nadzieje, ¿e Walt nie zmienił miejsca zamieszkania, ¿e nadal jest w Seattle. Siegnał po telefon . wystukał numer. Po trzecim sygnale w słuchawce odezwał sie schrypniety głos. 154 - Walt Haaga, słucham. - Walt? Mówi Nick. Nick Cahill - A niech mnie. Czego, do diabła, chcesz ode mnie po tylu latach? - Potrzebuje twojej pomocy. Chce, ¿ebys wygrzebał dla mnie pare rzeczy. - Nick usłyszał po drugiej stronie pstrykniecie zapalniczki. Walt zwykle palił trzy paczki papierosów dziennie. - Myslałem, ¿e rzuciłes ten interes - W zasadzie tak. - Krótko strescił Waltowi, jak doszło do tego, ze znowu wyladował w San Francisco. Walt zasmiał sie, co skonczyło sie atakiem kaszlu. - Wiec to jednak prawda. Wiezy krwi maja wielka moc. - Niestety w moim przypadku sa mocniejsze ni¿ wszystko inne. Posłuchaj, chce, ¿ebys sie dowiedział wszystkiego na temat tego wypadku i na temat Pameli Delacroix. Nie wiem o niej nic, poza tym, ze ma córke w college'u w Santa Cruz. O ile sie orientuje, córka mo¿e nosic inne nazwisko. - Znasz numer jej polisy ubezpieczeniowej? Prawa jazdy? Nazwisko me¿a? - Za to ci płace. Walt zachichotał. - Dobra, zdobadz, tyle informacji, ile zdołasz i przefaksuj je do mnie, albo przeslij poczta elektroniczna. Podłacze tu swojego laptopa. Jesli znajdziesz jakies zdjecia, to je zeskakuj. - To wszystko? - spytał Walt nie kryjac sarkazmu. - Niezupełnie - Nick własnie sie rozkrecił. Czuł taki sam przypływ adrenaliny, jak wtedy, kiedy niezle zarabiał jako konsultant wynajmowany przez znajdujace sie w kłopotach firmy. - Jutro wysle ci faksem liste pracowników przedsiebiorstwa i nazwiska kilku przyjaciół rodziny, których trzeba sprawdzic. - Nick, ciagnac za soba sznur telefonu, podszedł do okna. Zobaczył Cherise stojaca pod parasolem na rogu ulicy spogladała własnie na zegarek... a mo¿e to nie była 155 Cherise? Wyszła ponad dziesiec minut temu, a czarne d¿insy i