znaleźć się tam szybciej.
- Może ja sama powinnam tam wrócić? - I tak nie zdołasz być wcześniej od niego. Westchnęła. - Pewnie masz rację. W takim razie... Cóż, może pójdziemy na ten wykład? Jeremy budził się kilkakrotnie, gdy do izolatki zaglądały pielęgniarki, zaszedł też lekarz, przynosząc pocieszające wieści - wyniki testów stopniowo zaczęły się poprawiać, morfologia wracała do normy. Przyszła również matka Mary, lecz niedługo potem zabrał ją mąż, twierdząc, że powinna poświęcić trochę czasu także reszcie rodziny. Chociaż wszyscy powtarzali, że chora wygląda lepiej, Jeremy czuł narastający niepokój, dlatego postanowił spędzić noc w szpitalu, nie spuszczając Mary z oka. By nie zasnąć, próbował oglądać telewizję, ale i tak od czasu do czasu zapadał w drzemkę, za każdym razem przeżywając we śnie ten sam koszmar. Znowu był w tamtych starych ruinach w Transylwanii i oglądał wciąż ten sam film, który leciał na ekranie telewizora. Na filmie Mary siedziała przed lustrem i czesała włosy, uśmiechnięta, swobodna, każdy jej RS 113 ruch wydawał się taki zmysłowy... Naraz odwróciła się, wyczuwając w pokoju czyjąś obecność. Przygniatająca ciemność położyła się na piersi Jeremy'ego ołowianym ciężarem, niemal uniemożliwiając mu oddychanie, odbierając mu siły, odbierając mu zdolność myślenia, odbierając mu... człowieczeństwo. Cokolwiek wtargnęło do tego pokoju, było złe. Lecz Mary nie bała się, przeciwnie, powitała zbliżającą się ciemność uśmiechem, pragnęła jej dotyku, wygięła się jak kotka, spojrzała wyczekująco. Od otwartego okna powiał wiatr, odrzucił jej włosy do tyłu, obnażył szyję i dekolt, cieniuteńka, przejrzysta szata zsunęła się niżej. Mary zerwała z szyi srebrny krzyżyk. Jeremy starał się obudzić, powstrzymać ją, lecz nie mógł, cień nieubłaganie się zbliżał, aż ogarnął ją,zaś ona odchyliła głowę do tyłu, na jej twarzy odmalowała się ekstaza. - Nie! - krzyknął Jeremy z całych sił i ten krzyk obudził go. Telewizor nie działał. Mary dalej leżała na łóżku. Było chłodno, skądś ciągnął ziąb, jakby pootwierano okna, lecz w szpitalu w ogóle nie otwierano okien, cały czas działała klimatyzacja. Nagle Jeremy spostrzegł, że drzwi do izolatki są uchylone. Z powrotem przeniósł wzrok na Mary. Nadal leżała na wznak z otwartymi oczami, wpatrując się przed siebie, lecz coś się zmieniło. Uśmiechała się. Wstał, podszedł do łóżka, wziął ją za rękę. Nie reagowała, uśmiechała się tylko. - Już dobrze, nic się nie dzieje - zapewnił. RS 114 W tym momencie dostrzegł jej srebrny krzyżyk leżący daleko w kącie, łańcuszek był zerwany. Rozległo się pukanie do drzwi, Jeremy odwrócił się gwałtownie i zobaczył w progu potężnego policjanta. - Chciałem tylko powiedzieć, synu, że jakby co, to ja tu jestem. - Dziękuję. Pan nas pilnuje? Czemu? - Z polecenia porucznika Canady'ego. Podobno jakaś psycholog was zna i martwi się o wasze bezpieczeństwo. Ale nic wam nie grozi, wszystko będzie dobrze.